niedziela, 2 marca 2014

Własne Sushi :P


Jako to widać, na drugim blogu, nie odchudzam się i mam ogólnie ten temat w głębokim poważaniu. Wykorzystam zatem tę stronkę do innych rzeczy które mi przychodzą do głowy. 


I tak, w ten kończący się niestety weekend - pierwszy od dawna - poświęciłam sprzątaniu. Czynność ta niezmiernie wyczerpująca jednak na końcu jest miła bo daje satysfakcję siedzenia w miłych warunkach. Niestety nie zmieni mnie to w Perfekcyjną Panią domu, ale przez chwilę ja poudawałam.

Ba... po odgruzowaniu chałupy naszło mnie na lepienie Sushi. Czyli następne domowe zajęcie pt. siedzenie w kuchni od którego stronię ile mogę. Cóż to czasem z człowiekiem się wyprawia... ;-)

Jak wspomniałam wyżej, biegła w tym temacie tworzenia jedzenia nie jestem, i efekt końcowy pozostawia dużo do życzenia, ale zjadłam ze smakiem.



Ja w algi wypełnione ryżem wkładam:

-ogórek zielony
-tykwę (obowiązkowo, jest to dla mnie najpyszniejszy składnik z tych wcześniejszy w Polsce mi nie znanych :))
-łososia (wykorzystuje wędzonego, surowego sie boję, piec mi się nie chce :P)
-pierwszy raz serek philadelphia (i od teraz zawsze będzie używany).


 Mój warsztat pracy:


Potem tylko... Zastawa. Imbir. Sos teryaki (słoność jest ustalona wcześniej i wasabi też w odpowiednio dużej ilości wsadzone do środka). I "już" po trzech godzinach tak sobie jadałem: :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz