poniedziałek, 26 września 2011

Od oczyszczania do objadania

Waga: 125,6   minus 1 kg


Oczyszczanie w piątek szło mi świetnie. Zgodnie z planem. Po czym ok 20tej zdechło. Wszystko przez męża. (Winny musi być :))
Często jadąc na działkę męczyłam go by wskoczyć do McDonalda, na hamburgera, czy coś. Zawsze odbijało się jak grochem o ścianę. A tu w ten piątek, co?
- Zjadłbym takiego dużego hamburgera w McD - ??!!
- Jesteś pewny, że akurat hamburgera? Mama ma pyszne serki, jajeczka...
- Nie. Wielkiego hamburgera i frytki.
- Ale jesteś pewny?
- Tak.
- Na pewno jesteś pewny, że jesteś pewny...??!!
Niestety żadne prośby i groźby nie pomogły w ominięciu przybytku hamburgerowego.
I co. Mam patrzeć, jak on się ze smakiem tym wszystkim napycha? Niedoczekanie. Ostatkiem świadomości, zamówiłam sobie tylko to co ma najmniejsza ilość kalorii tzn. Fisch'a i małą sałatkę.

Potem nastąpił zgubny weekend u mamy. Wszystkie weekendy są ciężkie w tym temacie, a te u mamy to już dubelt. Wydało mi się, że nie jem tak źle. Zamiast zwyczajowej tony ciast do kawy zjadłam marniutkie, suchutkie, trzy kawałki drożdżowego ciasta. I jeszcze trochę zdrowego tego, trochę tamtego itd.
Jednak dzisiejsza poranna waga, oznajmiła mi, że jednak na pewno to mnie się tylko wydawało.

Nastąpiło załamanie psychiczne. Dobrze znane z poprzednich prób. Skoro to nic nie daje, to po co się męczyć? Tym razem nie popłynęłam do końca w nałóg do końca. Omijałam słodycze szerokim łukiem.


Przybita prosto z pracy wskakuję do łóżka. Jest mi wszystko jedno. Mówię jednak mężowi, żeby na wszelki wypadek obudził mnie przed 18tą. Na wypadek jak jakimś cudem chciało by mi się iść na jogę.

Budzę się sama o czasie. Nawet jakiejś cząstce mnie udaje się wypchnąć moje ciało na te zajęcia. Okazują się mordercze. Nie zdążam być jednak zła sama na siebie, bo wiadomo, na jodze się nie myśli. Wychodzę z sali jednak z innym samopoczuciem. Nie żałuje przyjścia. Moje ciało jest mi wdzięczne. Umysł spokojniejszy. Nie obwiana się, nie kombinuje co będzie jutro.

Kończę dzień wcześnie w łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz