poniedziałek, 20 lutego 2012

Bałwan

Tak chyba powinnam powiedzieć o sobie, choć tytuł z innego powodu. W sobotę jak to jeszcze śnieg zalegał bardzo ładnie na świecie. Na moim osiedlu wyrosło - niczym grzyby po deszczu - spore skupisko właśnie "snowman'ów". Jeden mi się bardzo spodobał aż  wyciągnęłam telefon, cyknęłam fotkę i umieszczam :)

A dlaczego ten wyraz chciałam odnosić do siebie? Bo jaki normalny "ludź", zaprzepaszcza dorobek. Na własne życzenie powoli znów się stacza. Wie, że robi źle ale i tak w to brnie...?? Właściwie to tylko człowiek potrafi być tak destrukcyjny dla siebie. Zwierzę przeważnie nie rusza tego co mu szkodzi. A te "hymny pochwalne" z powodu, że wczoraj minął kolejny - piąty - miesiąc odkąd zaczęłam się "dochudzać".

W kwestii formalnej, statystyka na dziś wygląda tak:

od początku: minus 20,3
czyli:  waga obecna 106,3 kg ; waga wyjściowa 126,6
w programie : minus 10,7
czyli: waga obecna 106,3 kg ; waga wyjściowa 117,00

Dokładne pomiary jak zwykle TUTAJ

Ta mała to ja, a przeciwnik urósł do takiej rangi
Ostatni miesiąc zamiast planowanego ubytku 5 kg spadło "całe 0,5 kg" Ehh .... Szkoda gadać. Choć po moich działaniach jedzeniowych dziwię się, że ciągle tyle samo na wadze a nie już ileś kilo w przód.

Wypadało by napisać, że tak się stało, trzeba zapomnieć o zeszłym miesiącu  i iść dalej naprzód. Niestety dla mnie i stres i zmęczenia i choroba w przeciwieństwie do większości ludzi są bardzo "jedzeniogenne", każde z osobna, a już występujące wszystkie na raz - jak to ma miejsce obecnie - to już zabójstwo.
Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że szkoda by było to zaprzepaścić i bardzo bym chciała, żeby dalej cyferki zmieniały się na wadze (oczywiście in minus ) ale nie mam siły i czasu na walkę. Wymówka? Może, ale nie umiem sobie obecnie z tym dać rady. Widzę teraz świat tylko w czarnych barwach. Choć jeszcze gdzieś tam na dni tli się mały promyczek nadziei, że może jednak uda mi się wrócić "na dobrą drogę". Bo gdyby nie to nie było by mnie tutaj i w ogóle tylko usiąść i płakać. A łzy jeszcze nie ciekną po policzkach, czyli jeszcze gdzieś tam próbuje walczyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz