sobota, 4 lutego 2012

Wieści ze wsi

A pomyślałam sobie, żeby nie wyjść z wprawy to "se" coś tam skrobnę :)

Piec się zaczął mnie słuchać przez co jest znacznie cieplej i już nie chce mi się co chwila coś gorącego do jedzenia.

Minął stres związany z moją mamą. Nie pisałam, bo jestem na tym "zesłaniu" z powodu jej operacji/zabiegu. Wszystko wyszło pomyślnie zatem i spokój wrócił.

Już dziś jadłam prawie wg "rozkładu jazdy". Postanowiłam pomału wrócić na lepszą drogę, bo wczoraj jednak już odczuwałam pewne skutki mojego rozpasania. Było mniej więcej tak ;)- no choć nie taka sceneria :(   :):)
Źródło

W samo południe odbyła się wyprawa na kijki czyli spacer pt Nordic Walking, było to też dziś świetne. Ubrałam się mega ciepło. Także wszechobecnego mrozu nie czułam natomiast wzrok napawał się widokiem pięknego słoneczka i lasu w zimowej szacie. Starałam się trzymać tempo i pulsometr potwierdził, że nieźle mi to wychodziło. Na początku trochę nogi mi się myliły, zaczepiłam parę razy o kijek. Ciągle musiałam korygować technikę etc. Pod koniec było prawie idealnie i wiem do czego dążyć. Już się nie mogę doczekać następnego wypadziku. 
Zapomniałam tylko przed zrobić brzuszków. Nic to, następnym razem ;)

W czasie spacerku myślałam, że ja to jednak mam bardzo interesowną naturę. Jak wiedziałam, że mierzę puls, że jest to przydatne do spalania kalorii bardzo dobrze mi się szło. Natomiast jak pomyślałam, że ktoś by mi ot tak, po prostu, zaproponował spacer, to bym odmówiła. Bo zimno. Bo daleko. Po w ogóle po co!?

No nic, ja właściwie to miałam tylko napisać, że forma - przy najmniej chwilowo - trochę zwyżkuje :)


Statystyki z dzisiejszych kijków:
Czas marszu: 1:04:45
Średni puls: 115
Spalone kalorie: 478

1 komentarz: