czwartek, 19 stycznia 2012

Bilans 4 miesięcy

To już minęły 4 miesiące!! Jak ten czas leci. Najpierw najważniejsze:
 
od początku: minus 19,8
czyli:  waga obecna 106,8 kg ; waga wyjściowa 126,6
w programie : minus 10,2
czyli: waga obecna 106,8 kg ; waga wyjściowa 117,00

Dokładne pomiary jak zwykle TUTAJ

Powinnam teraz walnąć jakieś "mądre" podsumowanie. A myślę tylko o jednym. Moim założeniem jest 5 kg w miesiąc. No i w tym ostatnim nie udało się wykonać planu :( Zabrakło 0,2 kg!!  Jutro czy pojutrze pojawi się na wadze, ale już po terminie...
Nie marudzić!! Jest dobrze. Cieszę się. A teraz to dochudzanie to już czysta przyjemność. Jest jak samo-nakręcająca się maszyna.  Spadek wagi podnosi samopoczucie, lepsze samopoczucie pozwala z chęcią biegać na siłownię, a to natomiast sprzyja chudnięciu. Już bez głodu między posiłkami funkcjonuję cały dzień. Po treningach nie mam wilczych napadów i spokojnie zadowalam się Meal Drinkiem. To też pomada w spadku. Ogólnie nic dodać nic ująć. I tym optymistycznym akcentem kończę obecne podsumowanie :)

Tradycyjnie teraz słowo o menu, bo znów zmieniła się opcja.
 
Żarełko dnia:
  6.00 Płatki owsiane na mleku z suszonymi śliwkami
10.00 Pomarańcza
14.00 Sałatka a'la z Mc Donalda:
pierś z kurczaka na sałacie z pomidorem, papryką, czerwoną cebulą

18.00 Meal Drink
 
 

6 komentarzy:

  1. Gratulacje! Zazdroszczę spadku! :) Po ciąży też muszę się wziąć za siebie...
    Ale czy Ty przypadkiem nie za mało jesz? Od tego może zwolnić metabolizm z tego co słyszałam... ale w sumie to się nie znam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Nie jem za mało. To jest bardzo przyzwoite 1500 kacl. Więcej niż w powszechnie stosowanej diecie tysiąca kalorii :) Do tego metabolizm przyśpieszam na siłowni. No i najważniejsze dobrze się czuję a waga spada. To chyba jest wszystko ok, ale dzięki za troskę :P

      Usuń
  2. Gratuluje, ja też bym sobie życzyła 5 kg miesięcznie, bo to dobra cyfra :-)
    A jaki jest Two cel? waga docelowa?
    Ja w sumie o tym tak nie myślę, chcę ruszać się i biegać:-) i sobie podobać, ale czy to będzie 60 czy 70 nie ma znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że Tobie spada dwa razy tyle :P
      Nie mam końcowego celu wagi. Pierwszym na liście jest osiągnąć dwu-cyfrówkę. Następnym celem jest tyle ważyć, by się zmieścić w pewne spodnie.
      I tak jak piszesz najważniejszy jest ten przypływ energii, a cyferki to jak by skutek uboczny :)

      Usuń
  3. Wow! Super! Za każdym razem jak wchodzę na Twój blog to dostaje motywacji, ale za nim wykąpię, a potem położę dzieci to zapał gdzieś się ulatnia, a ja i tak często i gęsto zasypiam. Mam nadzieję, że w końcu ruszę do boju o figurę swą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie w Twojej sytuacji to dużo trudniejsze, ale nie niemożliwe. Znam takie babki co miały podobną i jakoś to wszystko umiały pogodzić. Co mi się wydawało nie wyobrażalne, ale widać można. Do wszystkiego potrzebne jest odpowiednie nastawienie, organizacja i jeszcze raz mieć to w głowie. Wierzę, że nadejdzie odpowiedni moment i też Cię najdzie :) Trzymam kciuki :)

      Usuń