niedziela, 8 stycznia 2012

Inna jakość.

Czyli zapowiedziana relacja z wczorajszego dnia i okryciu "innej jakości" na siłowni.

Już samo to, że wybrałam się na siłownię w sobotę było pewną odmianą. Fakt, że kobitek w szatni było aż gęsto, ale jakoś na siłowni tak tego nie odczułam. Może większość już wychodziła bo ja tam dotarłam o godzinie po 12.00. 
We czwartek przyszło oczekiwane przeze mnie mocno zamówienie w postaci Meal Drinka czyli wspomnianego już napoju białkowego. A także pulsometru.
Prawidłowy pomiar pulsu był właśnie sprawcą tej "innej jakości" okazało się, że polegając na pomiarach przyrządów treningowych jeździłam do tej pory raczej spacerowo. Odzwierciedleniem tego było (na przykładzie rowerka):
- do tej pory prędkość obrotów na minutę miałam około 70, wczoraj między 85 a 90
- do tej pory w godzinę robiłam 16 km ,wczoraj zrobiłam ich 21
- do tej pory potliwość raczej nie występowała, wczoraj pobiegłam od razu po treningu pod prysznic
I wiecie co, to spocenie, którego zawsze się tak bałam nie było takie złe. Jadąc trochę intensywniej (bo nie było to znów aż taka zawrotna prędkość) szybciej też zleciała mi ta godzina. I chyba w końcu dało się zauważyć coś na kształt tych endorfina na które tak czekałam :)
Źródło
Po treningu oczywiście głód na maksa. Zgodnie ze wcześniejszym odkryciem nie piłam podczas treningu. Potem wypiłam tylko 0,5 l wody i Meal Drinka. Kurna jaki on pyszny był!! A żołądkowi i reszcie to całkiem wystarczyło do szczęścia. Jadłam dopiero za godzinę obiad już nie rzucając się na niego. 

Zalążki endorfin i inny rodzaj zamęczania (nie tan nużący gdzie nogami ledwo powłóczyłam idąc do samochodu, tylko takie zwykłe i jakieś lepsze zmęczenie) sprawiły, że poszłam od razy na rajd po centrum handlowym. Ponad godzinę odwiedzałam większe sieciówki i sklepy z butami. Pomimo napisów "sale" nic ale to nic przecenionego dla siebie nie znalazłam. Może to i lepiej bo teraz z ciuchów kupuję tylko to co muszę.
Drugą godzinę spędziłam na dreptaniu po Carrefour'rze na zakupkach jedzeniowych (od dziś zmienia się menu). Dopiero te dodatkowe 2,5 godziny sprawiły, że poczułam znajome znużenie. Choć ono na szczęście szybko minęło jak posiedziałam w samochodzie i za nim dojechałam do domu.

Dziś już bardziej statecznie. Choć rano było lekkie nadrobienie zaległości w jaskini, to po  obiadu stawiam na odpoczynek. 

Żarełko dnia:
10.00 ser biały i 2 kromki pieczywa żytniego WASA
14.00 udko i warzywa z patelni 

18.00 sałatka:
jajko, papryka, cebula, kalarepa, pomidor, kefir, czosnek, pieprz, kurkuma

4 komentarze:

  1. też myślałam o pulsometrze, ale stwierdziłam, że po co, jak mi na siłowni urządzenia liczą. no to teraz mnie zmartwiłaś -.-
    i mi meal drink nieziemsko smakuje, mam ten sam ;) tylko molka nie podchodzi, taka mdła jest.
    smakowicie wyglądają dietetyczne potrawy w Twoim wykonaniu :)
    a co do ciuchów - aktualnie nic Ci się chyba nie opłaca kupować - bo po 2 tygodniach może już być za małe! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nabyłam pulsometr, bo trener mi powiedział o tych rozbieżnościach sprzętowych z faktycznym pomiarem, no i racja.
    Molki nie kupiłam. Stwierdziłam, że za dużo kasy na te wszystkie suplenty i tylko Meal Drinka nabyłam.
    Nie ważne jak wyglądają, ale jak smakują ;) Korzystałaś z jakiś przepisów odnośnie naszej diety? Bo ja jakoś nie mam czasu tam zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, nie lubię tamtego forum - obsługa i wygląd, brak wyszukiwarki, totalny chaos. kombinuję na własną rękę raczej :) a najbardziej i tak podchodzą mi dni tłuszczowe, hehe.
    wygląda na to, że muszę więc wyczarować kasę na pulsometr... nie chcesz może biżuterii? :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podobne odczucia co do forum. Muszę jednak dojść trochę co i jak, bo chcę ten przepis na klopsiki o którym mówiła Gośka w Lublinie. Chyba, że to było w gazetce... kurna nie pamiętam.
    No mięsko jest the beściarskie :)
    Pulsometr jednak jest przydatny. Ale sądzę, że bez niego tez można sobie dać radę tyle, że podkręcić obroty na minutę. No ale z pulsometrem ma się pewność i już. Więc kwestia indywidualnej decyzji.
    Za biżuterię na razie dziękuję ale pamiętam o tym :) w razie czego się zgłoszę :)

    OdpowiedzUsuń