Nastąpił mały postęp. Wczoraj
bowiem pozbyłam się tego strasznego poczucia głodu po siłowni.Co ja mówię, to ogromny postęp bo to uczucie było nie do zniesienia..., okiełznania....
![]() |
Źródło |
Doczytałam, żeby w trakcie treningu
nie pić. Jak zasycha w gardle, tylko zmoczyć usta. I tak zrobiłam.
Po skończeniu jak się dorwałam do wody to wypiłam 0,7 litra
niemal że naraz. Poskutowało, nie miałam ochoty rzucać się na
wszystko co przypomina jedzenie.
Mam nadzieję, że będzie jeszcze
lepiej jak wypiję drinka białkowego zamiast tej wody. Czekam z
niecierpliwością na przesyłkę.
Poza powyższym były znów objawy
nużącego zmęczenia. I cały czas czekam na te endorfiny, co to
niby po treningu się pojawiają, bo mnie jakoś ciągle omijają :(
Dziś przerwa od siłowni. I dobrze, bo
trzeba iść zrobić zakupki jedzeniowe. Od jutra zmienia się menu.
A po siłowni już bym nie miała siły wejść do sklepu.
Dziś jem jeszcze tak jak wczoraj:
6.00 pieczywo WASA, ser biały
10.00
jabłko, marchew
18.00
pomidor, cebula, kefir
Niezły patent! Przyda się na przyszłość :) Po porodzie warto byłoby się porządnie za siebie wziąć...
OdpowiedzUsuńOoo! Swego czasu dużo ćwiczyłam na siłowni, a o tym nie słyszałam! Do wykorzystania, mam nadzieję w niedługim czasie :)
OdpowiedzUsuńTo próbujcie, próbujcie ;)Kiedy jak nie na początku roku przy postanowieniach noworocznych ;) Choć ja przeważnie mam zrywy w listopadzie, ale nie trzeba brać ze mnie przykładu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam