piątek, 9 grudnia 2011

100% normy

Pod względem jedzenia jest już bardzo dobrze (nie licząc tego jogurtu na śniadanie). Nie czuję w ogóle głodu.

Po wczorajszej "eurece" ze słodzikiem miałam dziś drugie objawienie. Tzn inaczej. To nie był mój wymysł. Już dawno Haneczka mówiłam i żeby piec pierś w piekarniku w woreczkach. Wtedy piersi już miałam ugotowane na całe 3 dni i z wypróbowaniem czekałam do wczoraj. Dodałam pieprz, czosnek, paprykę i majeranek. Postępowałam zgodnie  z instrukcją pieczenia. I wyszła prawdziwa pychotka. O niebo lepsze od tej gotowanej wersji. Dzisiejsza porcja warzyw imponująco wyglądała na talerzu. Co jest ciekawe i nie zgłębione przeze mnie, to pomimo prawie identycznego menu jak w pierwszym tygodniu, gramatura ich jest większa. Jak jestem mniej głodna to każą mi więcej jeść. Widać jednak jakiś to cel ma, więc stosuję bez specjalnego szemrania (nie licząc oczywiście jogurtu ;)) A dzisiejszy obiadek wyglądał tak:

Znacznie gorzej rzecz ma się z siłownią. Owszem plan wykonałam w 100%. Chodzi mi o sam wybór siłowni. Dziś była trzecia którą zaliczyłam. Znacznie lepsza od pierwszej (rowerek się nie rozwalał :)) i znacznie gorsza od drugiej. Więc pierwszą wykreślam automatycznie. Porównując pozostałe. Lepsza w dalszej odległości i droższa. Tutaj był jednak dla mnie zasadniczy minus. Zero klimatyzacji. Poprzedni się nie spociłam więc i dziś raczej siódmych potów nie wylałam, a wychodziłam cała mokra. Oblepiona cudzym potem który unosił się w powietrzu. Bleee. Do tego sami faceci. Wątpliwości miałam też co do samego rowerka. Poprzednio trzymając się obrotów na minutę tętno miałam w normie. Dziś była to żonglerka z tymi dwom parametrami. Te jednak szybko się rozwieją jak zaliczę jeszcze jedną siłownie z normalnym tego typu sprzętem. Także dalej nic nie wiem. Następnym razem idę testować czwartą siłownię.

Dane z dziś: 
powiedzmy, że tempo 70 obrotów/minutę,  
dystans: 21 km (tutaj przy tych obrotach średnia prędkość była nie 16 a 25 km/h stąd większy dystans przejechany.  A no i było 60 minut nie 50. Na marginesie muszę stworzyć suwaczek, że gonię Haneczkę ;))
spalone kalorie: 321( ta liczba podoba mi się bardziej niż ostatnio ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz