wtorek, 6 grudnia 2011

Straszne chwile.

dzisiejsze drugie śniadanie
Z powodu wizyty u lekarza dokładnie o 14.00 jak przypada obiad nie mogłam go spożyć. Musiałam się dostać jak najszybciej do domu, żeby go zjeść. 
Po wyjściu z przychodni weszłam do sklepu, żeby nabyć drogą kupna chociaż wodę. Stałam w kolejce na gablotą z wędlinami. Kurna jak to pachniało!! 
Po drodze zabrał się ze mną chrześniak. I od czego zaczął podróż? Od jedzenia kanapek!! Normalnie masakra. Przez chwilę nawet rozważałam czy się na niego nie rzucić i nie wyrwać mu tych kanapeczek :)
Nic. Przerwałam. Dopadłam do jedzenia dopiero o 16.00.  W trymiga się z nim uwinęłam :) Choć pod koniec wydawało mi się, że już nie mogę. Jednak dzielnie zjadłam ;) 

Nie byłam przygotowana na talką ewentualność. Nie bardzo wiem jak się teraz zachować. Czy zjeść kolację normalnie o 18tej po dwóch godzinach czy czekać cztery... Czy ktoś wie? ;) 
Wydaje mi się i zrobię to drugie. Bo kolację trzeba zjeść by trzymać się dokładnie planu :)


2 komentarze:

  1. ja bym zjadła po 3 żeby nie było zbyt szybko ale też nie za późno:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wpadłam na to ;) Ale problem rozwiązał się sam. Czekając na ta 20.30 zasnęłam i obudziłam się rano, także nic nie zjadłam :)

    OdpowiedzUsuń