środa, 16 listopada 2011

Dzień 58

Żarełko dnia:
6.00 płatki + mleko
7.30 kawa z mlekiem i kostką cukru
9.30 sałatka jarzynowa, kajzerka żytnia, 2 plasterki kurczaka faszerowanego



13.00 kajzerka zwykła + masło + dżem brzoskwiniowy (25g)
16.30 ziemniaki, 2 jajka sadzone (niedojedzone)

No i @ dał o sobie znać dzisiejszym pragnieniem by jednak pochłonąć coś słodkiego. Do tego siedziałam w pracy na nudnawym szkoleniu, gdzie prawie cały czas myślałam co będę jeść o 13.00. Pomysły były różne, ale  sądzę, że i tak dobrze z nim zagrałam tym dżemem a nie pączkiem, nie? :)

Dziś rano postanowiłam zaryzykować i wrócić do porannych praktyk. Robiłam wszystko bardzo ostrożnie. Na szczęście nie bolało ale czułam taką sztywność.

Wracając z pracy odebrałam wyniki wczorajszego RTG. Na pewno nie jest dobrze. Jak zaczęłam wertować internet to się nawet przeraziłam. Z chwilę wyluzowałam, że nie ma co panikować, zobaczymy co powie na to lekarz. Ciekawa jestem na kiedy uda mi się do niego umówić. W każdym razie tan czas będę żyła w niepewności i już nie wiem czy powinnam jutro iść na jogę czy nie...



2 komentarze:

  1. Jesz za malo warzyw.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sałatce jarzynowej było dużo warzyw ;)
    A poważnie, to wiem, ale jakoś ciągle coś staje na przeszkodzie. Wiem, że powinnam to poprawić.
    Dzięki za uwagę.

    OdpowiedzUsuń