sobota, 26 listopada 2011

Happy day czyli 10 kg mniej


Wstałam dziś w znacznie lepszym humorze. A uległ on jeszcze większej poprawie jak stanęłam na wagę:

minus 10,3 czyli: 

waga obecna 116,3 kg ; 
waga wyjściowa 126,6



Usłyszałam w głowie fanfary. Już myślałam, że to nie nastąpi bo był mały przestój. A jak się ma zapał to by chciało się, żeby było jak najszybciej. Jednak doczekałam się. Znów na potwierdzenie, że bez względu na wszystko rób swoje.

Dalej też dzień przebiegał bardzo przyjemnie. Trochę ruchu przy myciu autka a potem już tylko pakowanie, domowe SPA i inne miłe rzeczy.

 Wstałam wyjątkowo o 8.00, I to dobrowolnie!! :). Wieczorem muszę się wcześniej położyć, żeby wstać po 2.00. To był taki zabieg, żeby potem się nie tłuc jak przyjdzie pora na spanie.
Jutro jadłe do Lublina. Wieki już nie byłam dalej niż w Warszawie. Dziś jestem tylko podekstytowana z tego powodu. Wczorajsze czarne przemyślenia diabli wzięli.

Żarełko dnia:
8.30 Kawa z mlekiem i kostką cukru, cisto, orzechy i 1 morela suszona dla dekoracji


13.00 Zieniaki, schabowy, surówka z kiszonej kapusty, marchewki i jabłka


17.30 Mały jogurt truskawkowy



Słowo jeszcze o jedzeniu. Dzisiejszy jadłospis wygląda jak dawniej. Nie jest to próba uczczenia wagi tylko zbiegi okoliczności.
Ciasto dostarczyła teściówka. Lekkie, mało słodkie, jogurtowe z jabłkami więc nijakich wyrzutów sumienia nie mam.
Zajęta sobą nie miałam czasu na tak przyziemne rzeczy jak robienie obiadu także po porstu podłączyłam się do obiadu męża. Zmieniłam tylko proporcje w stosunku do niego jedząc mniej surówki i tylko jeden kotlecik nie tak jak kiedyś dwa :)

Życzę miłego weekendu i do poniedziałku :)




2 komentarze:

  1. Lublin i okolice jest piękny :) Byłam rok temu w wakacje. Szkoda tylko, że taka pogoda Ci się trafiła, ale może tam teraz jest ładniej niż tu? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Było jeszcze gorzej pod względem pogody. Ale reszta było wprost odwrotnie :)

    OdpowiedzUsuń