środa, 30 listopada 2011

Ostatnia wieczerza ;)

Dobrze, że jutro jest jutro, bo w tym tempie bym odrobiła te 10kg w tydzień :)
Dziś miałam postanowienie na dalsze przestawianie się na nowe godziny posiłków. Zaczęłam nieźle o prawidłowych godzin mniej prawidłowe żarełko:
6.00 Bania z mlekiem
10.00 Pączek!!
14.00 Kajzerka, masło, 1 plasterek sera żółtego, 3 plasterki szynki

Potem zaczęłam się zastanawiać co by tu zjeść na ostatnią "ostatnią wieczerzę". Myślałam, myślałam i myślałam.... Aż mi mózg zaparował. I tyle wymyśliłam, że nie zmieściło się na jeden posiłek i celebrowałam ją od 16.00 do 20.00 z przerwami na lekkie trawienie, bo jednak trochę mi się żołądek skurczył i nie dałam wszystkiego na raz pochłonąć. I było tak:

- kawa late, croissant czekoladowy 
- shusi i napój aloesowy
- kabanos i mały jogurt ananasowy

Tak patrzę na ten dzień i wiecie co... wcale nie będzie mi brakować najbardziej pączków. 
Przez ostatnie dwa miesiące zachciało mi się go tylko raz i mi wcale ich nie brakowało. ( Dziś to przewrotny umysł wpadł na pomysł, że może by go zjeść, bo przecież teraz nie będzie wolno a nie faktyczna zachcianka).
Ciężko będzie z jogurtem naturalnym bo jakoś za nim nie przepadam, stąd tan ananasowy się znalazł pomimo małego stopnia rozpusty.
Najbardziej będzie mi brakować tej kawki late... No nic dam radę jakoś bez niej przeżyć. W końcu kawę piję stosunkowo od niedawna. Kiedyś mogła dla mnie nie istnieć to po portu znów tak będzie. 

Po tych obżarstwach musiałam wieczorem interweniować prochami przeciw niestrawności, ale chyba wszystko przez ostatnie dni zaliczyłam co chciałam :)

Do jutra...












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz