wtorek, 15 listopada 2011

RTG

Przypomniałam sobie dziś co to znaczy prawdziwy głód. Bo w tych czasach u przy takiej tuszy to raczej tego faktycznego głodu z rzadka się doznaje.

A wszystko przez tytułowe zdjęcie rentgenowskie.

Wczoraj na noc wg zaleceń wzięłam zalecany środek na przeczyszczenie. Miałam w planach nic nie jeść, bo tak było by najlepiej. Jest to dobra metoda bo koło południa to się taka pusta w środku czułam i jakaś lekka...


Rano nawet bez problemu ominęłam płatki, ale w porze zasadniczego śniadania już mi nieźle burczało w brzuchu. "W sumie pani pozwoliła zjeść coś lekkostrawnego" - tłumaczyłam sobie. I długo nie musiałam tłumaczyć. o 9.00 uległam małej chałeczce. Skonsumowałam tylko ją, taką suchą, żeby było jak trzeba.


O 13.00 znów odezwało się burczenie, no ale tu już wiedziałam, że nie można i już. 
Im było później tym bardziej odczuwałam brak cukru we krwi, który objawiał się specyficznym bólem głowy (umiem to zjawisko rozpoznać). Dlatego nawet przy głodówkach zalecają wypicie rano szklanki wody z miodem. Nie posłuchałam tylko cierpiałam.

Jakoś przetrwałam badanie, ale wychodząc już tylko myślałam co by tu zjeść, jak najbliżej, jak najszybciej, jak najwięcej... 
16.00 Kebab w cienkim cieście był tym co spełniaj powyższe warunki. Do tego 0,2 Coca Coli Zero. Rzuciłam się na to jedzenie z zapałem. W połowie czułam jak brzuch twierdzi,  że już się najadł ale oczy twierdziły, że by dalej jadł, przełyk domagał się gryzienia. Poszłam na kompromis. Z drugiej połowy wyjadłam samo mięso :)

Ból głowy prawie natychmiast ustąpił. Natychmiast jednak zachciało mi się spać. I teraz jak to piszę czuję się taka jakaś bezsilna i taka rozdygotana w środku. I wiecie co z tym zrobię... Idę spać, żeby wstać i dorwać się rano do płatków :)

Dobranoc ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz