poniedziałek, 21 listopada 2011

Jednak ryba

Jako, że dziś nie byłam w pracy i miałam różne dziwne rzeczy do załatwienia, mój dobowy rytm uległ kompletnemu zakłóceniu. Stąd śniadanie w porze trzeciego posiłku. Jedynie obiad zmieścił się w czasie. Przez to wyszło coś mało tych posiłków dzisiaj, ale prawie w pełnym składzie i różnorodności.

Sądziłam, że po ostatnim zatruciu długo nie będę mogła patrzeć na rybę. I dziś miał być zupełnie inny obiad, ale jak mąż nasmażył tej rybki własnoręcznie nabytej i poczułam zapach jakoś mnie nie odrzuciło o wręcz przeciwnie. Nałożyłam na talerz z myślą, że najwyżej nie zjem. Pierwsze kęsy tak brałam z rezerwą ale szybko się okazało, że ryby jednak dalej lubię i pochłonęłam wszystko.


Moja własna mata, mój kocyk i klocek na sali w której się odbywają sesje Jogi


A teraz tuż przed wyjściem na jogę w horoskopie czytam:

"To, co zasiejesz, trzykrotnie wróci do Ciebie. To właśnie mówi prawo karmy. Podobno przychodzimy na ziemię by doświadczyć życia w pełni. Każda sytuacja, która nas w tym życiu spotyka ma wiele aspektów i wywołuje wiele różnych emocji. Zastanów się więc czy Twoje postępowanie nie wywołuje w innych poczucia krzywdy. Bo jeśli tak, to Ty również w przyszłości doświadczysz podobnej sytuacji, ale tym razem z tej drugiej strony. Na tym właśnie polega całkowite doświadczanie."

W normalne horoskopy nie wierzę, ale tan co mam ustawiony często takie mądre rzeczy opowiada, to lubię poczytać. Zastanawiam się komu w młodości tak zazdrościłam, że ta waga wróciła do mnie w trójnasób ;)
A poważnie, to prawo karym do mnie przemawia, ale to już inny temat nie związany z dochudzaniem, zatem zostawiam i lecę się wyciszyć. Mata czeka...









Żarełko dnia:
12.00   2 jajka na miękko, kromka zwykłego chleba, ciut masła, mała kawa z mlekiem i kostką cukrem
15.30   ryba, ziemniaki, surówka z marchwi i jabłka
20.30 garść orzechów różnej maści, 2 morele suszone, suszona śliwka


Joga dnia:
14.00-14.20          5 asan po 11 powtórzeń każdej; 4*40 „odchudzające oddechy”
18.30-20.00          Sesja Sir Sir Jogi
21.30-21.18           4*40 „odchudzające oddechy”

P.S Wróciłam dziś z jogi bardzo głodna i pogratulowałam sobie "moich kuchennych rewolucji" o których pisałam tutaj: http://backthin.blogspot.com/2011/10/kuchenne-rewolucje.html
Weszłam do kuchni i wzrok zatrzymał się na parapecie i skutkiem była taka kolacja a nie patroszenie lodówki co mogłoby zaowocować nie wiadomo czym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz