Ufff. Własne kuchenne rewolucje
zakończone. Abstrahując od froterowania, powyższe działania miały
na celu przystosować rzeczone pomieszczenie do stanu używalności
na obecnym etapie życia.
Inspiracją do tego byłaś Ty
Haneczko. Jak byłam ostatnio u Ciebie to tak mi się podobało, że
masz w kuchni wszystko pod ręką. Ja do tej pory nie miałam nic. Co
się dało było schowane. Jak bym mogla to pewnie i kuchenkę bym
schowała ;) Wtedy nie gotowałam i uważałam, że nie ma po co
zagracać. Życie się zmienia więc i resztę trzeba.
Ponadto w głowie mi huczy zasłyszane
czy wyczytane, że ma się ochotę na to co pierwsze wpadnie w oko.
A na pierwszy rzut oka kuchnia wygląda
tak: (tam na lodówce w ramach wizualizacji wisie moje zdjęcie z
młodości i tym samym nieco chudszych czasów, choć do szkap nie
zaliczałam się nigdy).
Jako, że kuchnie „projektowałam”
w tamtym okresie to i blatów nie mam do zagracenia, więc padło na
parapet.
Umieściłam tam zatem zdrowe produkty.
Orzechy, żywe i suszone owoce i inne bakalie.
Bezpośrednio nad kuchenką gazową
białe makarony schowałam za tym pełnoziarnistym, płatkami
owsianymi i oliwą z oliwek.
Dziś śniadania nie dało się wcześniej zjeść. Jak przysało na niedzilę w końcu się wyspałam. Wstałam o 10.00. Po przebudzeniu poranne praktyki. W końcu miałam czas na zrobienie wszystiego po koleii jak trzeba. A zajmuje to akurat tyle czasu. Jak by ktoś się dziwił, dlaczego nie zaczałam od śniadania, a potem tych dziwności nie robiłam, to przypominam, że to trzeba robić na czczo albo 2 godziny po jedzeniu. Jednak najlepiej właśnie rano.
Śniadanie gęste zjadłam szybko ale kawą rozkoszowałam się jeszcze długo podpalając przy tym z lubością spędzając leniwie niedzielny poranek.
Na fotce widać, że używam w domu
raczej tego samego talerza. Raz, że przez uciecie mniej się mieści
I można nałożyć pełen co sprawia wrażenie większego posiłku.
Dwa, że jest niebieski a podobano naukowo udowodniono, że jedząc z
niebieskich zastaw mniej się zjada.
Potem, żeby było dalej nie nerowow i
pięknie przyszedł czas na domowe SPA. Czyli pielęgnacja w pełnym
zakresie. Przy okazji odkryłam dobroczynne skutki ostatniego
miesiąca. Już byłam na takim etpaie wagowy, że pewnie rzeczy
przychodziły z trudem. Dziś było znacznie łatwiej.
Zauważyłam też, że posiadanie mega
cellulitu na udach przydatne jest przy usuwaniu owłosienia
depilatorem. W ogóle nie boli. Jednak nie jeset to wystarczający
powód by chodować go dałej :)

16.00 Ryż, soczewica na ciepło, pikle, woda z cytryną
Jak by ktoś słusznie zauważył, że
to jakaś bycza porcja na tym talerzu (choć to tylko 1/2 torebki ryżu i 4 łyżki soczewicy) jak na te okoliczności, to
śpieszę, donieść, że zjadłam tylko ¾ porcji. Jakoś nie umiem
mało nałożyć o co ciągle w domu toczą się bitwy.
No I było tyle planów a tu dzień tak
jakoś przeleciał przez palce. To juz dopełnie leniwej niedzieli.
19.00 gruszka, banan i jogurt naturalny
A o 20.00 będę już w łóżku. “Must
be the music”. Wójek Gok i lulu.
Do jutra...
Haneczko rewolucje jak najbardziej na plus.
OdpowiedzUsuńA najważniejsze, że spędziłaś ten dzień tak przyjemnie.