wtorek, 4 października 2011

Grzeszę

Waga 123,0 tj. - 3,6


Jajek - "zero" :( jak było do przewidzenia, po takiej zapowiedzi, to nie tylko nie wstałam wcześniej, a wręcz zaspałam. Śniadanie było zatem na szybko po wejściu do pracy, znów bananowo-gruszkowo.
Jednak dalej dziś będzie ciężko. Mam zaległe imieniny Danuty w pracy. A owa koleżanka piecze pyszne ciasta...


Żarełko dnia:
7.00 mały banan, 1/2 gruszki, 1/2 małego jogurtu naturalnego
10.00 kajzerka żytnia, sałata, ser żółty, 1/2 pomidora, duży kawałek ciasta migdałowego
miedzy 13-15.00 kajzerka, parę plasterków wędliny, pomidor, trochę papryki i znów kawałek (choć znacznie mniejszy) ciasta i parę cukierków  :/:/


No i tak jak się spodziewałam. Początek imienin zgodnie z założeniem, to co bym zjadła na drugie śniadanie. Potem jednak nie mogłam przejść obojętnie nad ciastem i zjadłam spory kawałek ciasta.


Wychodzę dziś z pracy wściekła. Na pracę (bez podawania szczegółów) i na siebie. I wcale nie za to ciasto. Miała być dyspensa w dniu imienin i była. Zła jestem na tę wędlinę i ilość ogólnie spożytą. Nie włażę jutro na wagę. O nie!!









1 komentarz:

  1. Haneczko nie wkurzaj się a tym bardziej na siebie... Tak jak pisałam, dziś troszkę zgrzeszysz a jutro będziesz grzeczna jak Aniołek :)... Wierzę w Ciebie :)... Jutro też jest dzień, nawet jeśli nie wejdziesz na wagę ;)

    OdpowiedzUsuń