czwartek, 27 października 2011

Uff... Poszło, przeszło... A może przemineło z wiatrem ;)


Poszło, że w sensie na wadze ciut do przodu, czyli wskazówki do tyłu (tylko gdzie ja u licha na mojej wadze są wskazówki??!!). No nie ważne, jest tak:

Minus 5,8 kg (Waga obecna 120,8; Waga wyjściowa 126,6).

A przeszło ADHD. Trochę się cieszę, bo to na dłuższa metę męczące dla mnie :) Na szczęście nie przeistoczyło się w dołek, ale na razie jest przyjemną stonowanę ale dalej energią.

Żarełko dnia:
6.00 Granola z mlekiem
8.00 Kawa z mlekiem i kostką cukru
10.00 1,5 kromki chleba ciemnego, trochę masła, sałata, plaster sera żółty, 1/2 kubka kakao

13.00 125 g białego sera, łyżka miodu
16.00 McWrap i herbata
20.00 parę orzechów laskowych

Wyszło mi, że brakuje tutaj raportów z mojego ruszania. Jako, że mam jakąś awersje do sportów wszelakich, i jedynye ruszenie pospolite jakie upawiam to moja joga, więc tylko o tym będzie.

Miałam takie przemyślenia dziś podczas mycia zębów. To jest najlepszy okres na tego tupu ćwiczenia. I nie mówię, że to ma być akurat joga ale jakieś ruchy ogólnorozwojowe bardzo wskazane. Na początku odchudzania jak waga jest największa (a w moim przypadku mega wielka), dźwignięcie ciała - o utrzymaniu w pozycji nie wspominając-, wydatkuje dużo energii i żadne hanetelki nie obciążą tak jak własna masa.
Oczywiście piszę to z własnego punktu widzenia. Bo osoby bardziej żwytne, które jak się nie spocą albo nie namachają czy nie wiem co jeszcze, jak inaczej nie wyobrażają sobie ćwiczeń to niech sobie tak tak robią. Ja może jak schudnę ze 20 kg i będę lżejsza, może tez mi się zachce trochę więcej ruchu. Na razie dla mnie to „świat i ludzie”.
I jeszcze jedno. Nigdy nie cierpiałam tradycyjnych brzuszków. A to najczęściej pierwsze rzecz jaka zaczynają robić dziwczyny w pierwszej kolejności. Wiem to z własnego podwórka.
Cieszę się, że nie muszę przezwyciężać tej awersji i sobie tylko pooddychać w tym celu. Tym bardziej, że to działa na wszsytkie mięśnie brzucha nie tylko te powierzchowne przy zwykłych bruszkach. A że doszłam już do zalecanej dawki to teraz postanowiłam zwiększyć ich częstotliwość w ciągu dnia. Te poniżej wymienione proste czynności które robie co rano już 3 tygodnie, znacznie poprawiły moją kondycję i właśnie owe mięśnie. Wiadomi, że te brzuszne są potrzebne by wzmocnić kręgosłu, a ten mi wcześniej najbardziej szwankował. Teraz czuję pewną poprawę w tych rejonach.

Joga dnia:
5.00-5.20 5          Asan po 7 powtórzeń każdej; 4*40 „odchudzające oddechy”
12.15 - 12.18       4*40 „odchudzające oddechy”
18.30-20.00         Sesja Sir Sir Jogi
21.30-21.18         4*40 „odchudzające oddechy”


W południe miałam spadek nastroju i jakąś niemoc ogólną. Bez analizowania przyczyn jak się wzięłam za jego polepszanie?
Raz niestety oczywiście jedzonko. Wymówka taka jak przedwczoraj bo byłam na poczcie.
Paczka z poczty miała być drugim polepszaczem bo jakiś czas temu zamówiłam spodnie. Okazało się, że przyszły ale za duże i z popsutym zamkiem. Czyli znów do bani.
Trzecim znanym i sprawdzonym sposobem jest sen. Tylko godzinka, żeby jednak nie opuścić jogi.
Pomogło a jeszcze bardziej ta następna. Ale o tym jutro.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz