Tak właśnie miało być dziś po południu.
Praca do 15, potem spotkanie z koleżankami z pracy przy pizzy i obgadanie tego o czym w godzinach pracy nie można pogadać....
Ale się zmyło...
Z pracy też nie wyjdę o 15...
Nie lubię jak zmieniają się tak diametralnie moje plany, zresztą kto to lubi.
To znaczy fajnie jak z braku planów trafi się propozycja nie do odrzucenia ale odwrotnie to nie hallo.
Nic, takie życie.
Może uda się skoczyć na spacerek do parku i uwiecznić aktualną porę roku bo jeszcze nie było okazji.
Waga dziś rano pokazała mniej ale oficjalne ważenia odbywają się w czwartki i poniedziałki więc jeszcze nie zmieniam suwaczka.
Plany żarełkowe na dziś:
1-sze śniadanie: 2 kromki chleba pełnoziarnistego (własny wypiek), odrobina masła, jajko na twardo ze szczypiorkiem, surówka: pomidor + cykoria
2-gie śniadanie: jogurt naturalny, grejpfrut czerwony
Obiad: zupa pieczarkowa z makaronem
Kolacja: ser biały + sałata z jogurtem
Podsumowanie, godz. 21.10:
Spaceru nie było do parku tylko do sklepu po zakupy jedzeniowe. Dawno w moim koszyku nie było tyle jogurtów i serków.
Kolacja nie do końca wg planu tzn. sałaty nie było, sam serek.
Po rowerku (20 km) czułam się wypluta a jeszcze przyszła "taka jedna" z prośbą o umalowanie jej włosów... więc już nie miałam siły wyjąć sałaty i polać jej jogurtem...
A teraz siedzę w fotelu z lapkiem na kolanach i jednym okiem oglądam "Rodzinka.pl".
Mam do obejrzenia jeszcze dziś film "RED"... do kina na niego nie dotarłam więc nadrabiam "zaległości".
Haneczko oczywiście, że nie poddaję się... z takiego powodu?? To nie powód.
Jutro ważenie... proszę trzymać kciuki
Ooo to tak jak mi (z tymi skrzydełkami). Haneczko jednak mam nadzieję, że się nie poddajesz z tego powodu?
OdpowiedzUsuńNo i chwała bogu :) Wiesz patrzy się przez pryzmat siebie, więc jak moje opadanie miało taki przegieg to się martwiłam na zapas :)
OdpowiedzUsuńZa jutrzejsze ważenie trzymam oczywiście kciuki i rano koniecznie melduj :)