piątek, 7 października 2011

Cudowne ozdrowienie


Dziś wróciłam do żywych. Wczoraj natomiast z każdą chwilą było gorzej. Choroba próbowałam zwalczyć mnie a ja ją.

Był to ewidentny początek przeziębienia tudzież grypy (ciągle nie wiem czym to się różni).

Opisane przeze mnie wczoraj objawy się nasilały, doszła jakaś palpitacja serca by pod wieczór wybuchnąć gorączką prawie 38 stopni. Widać pierwsza dawka Gripexu nie pomogła. Zaatakowałam więc podwójną dawką wzmocnioną o psiukacz do nosa. Wyleżałam, wyspałam i odpukać dziś zupełnie inaczej się czuję.
W porę zareagowałam. Bo pierwsze objawy bardzo łatwo przeoczyć. Tzn zwyczajnie się zająć czymś innym twierdząc, że tylko źle się czuje. Przejdzie. Gdybym wczoraj właśnie odpuściła, dziś już miałabym w pełni rozwiniętą infekcje dróg oddechowych. Wiem to doskonale. Bo to już kolejna jesień kiedy parę razy uda mi się zadziałać, jednak w pewnym momencie choróbsko jest sprytniejsze i mnie dopada. A ja zwykłe przeziębienie przechodzę bardzo ciężko. Nic dziś się cieszę i pozostaje mi tylko nadzieja, że może to ostatnia walka w tym roku...

Jak widać zmieniam taktykę też na tę słuszną. Nie było ważenia. Będzie raz w tygodniu w czwartki (bo z wczoraj są ostatnie dane).

6.45 pierwsze karmienie jak zwykle: owsianka, migdały, łyżeczka miodu, ciepłe mleko. Śniadanie znów było za późno. Powinno się je jeść góra godzinę po wstaniu u mnie to prawie dwie. W domu nie mam czasu. Znów trochę praktykuję "jogę" po przebudzeniu, a ciągle nie mogę wstać o takiej porze jak powinnam czyli o 4.00. I tak sukces, że udaje mi się o 5.00 "zerwać".

Radko mi się udaje, zjeść obiad w porze obiadowej. Najczęściej następuje to później. Dziś dla odmiany jadłam go o:
10.30 filety z rybki smażony w panierce (a jakże) i surówka z białej kapusty.


13.30 1/2 jabłka, banan, 1/2 małego jogurty naturalnego

Dziś wyjątkowo jest też plan żywieniowy na później. Obiad już był, to będzie od razu kolacja
16.30 2 jajka (jeszcze nie wiem w jakiej postaci) kromka chleba słonecznikowego z masłem  Kajzerka z masłem, czosnkiem i żółtym serem

A na koniec dnia przekąska:
19.00 2 kostki gorzkiej czekolady, trochę orzechów


Ponieważ po powrocie do domu zamierzam kontynuować leżenie w łóżku to życzę miłego Weekendu :)








1 komentarz:

  1. Haneczko to faktycznie cudownie ozdrowienie ;)
    Cieszę się ale nie odpuszczaj i bierz nadal lekarstwa :)... to Ci gada pani zielarka ;)

    OdpowiedzUsuń