czwartek, 20 października 2011

Jutro już weekend

Ale za nim zaczną się z nim problemy dziś było całkiem dobrze z moim jedzonkiem. I od tego zaczynam relację, bo będzie zobrazowana w części realnym fotkami :) (Fotki cykane telefonem - mądre te dzisiejsze telefony :))
Także Haneczko już się melduję, poprawiam, bo wcześniej nie było jak.

6.00 Jak zawsze (Granola na mleku) jeszcze nie dorobiła się fotki.

10.00 kanapeczki jak na zdjęciu:
- chlebek razowy w ilości dwóch kromek
- lekko liźnięty ten chlebek musztarda
- następnie posypany papryka sproszkowaną słodką
- sałata
- jajko
- plus 1/2 strąka papryki czerwonej
W tle herbatka zwykła

Kanapeczek z takim składnikami nie wymyśliłam sama (nawet na kanapki muszę mieć przepis ;)). Pochodzą z książki "Jak nie przytyć po rzuceniu palenia". Wprawdzie tego wstrętnego nałogu jeszcze nie życiłam, ale tan obiecywali, że takie zestawienie, zadziała na kubeczki smakowe i nie będzie się chcialo słodkiego. No i nie chciało się. Choć nie wiem czy to tylko to, czy też tabletki działają. Nawet jak te proszeczki to tylko placebo to niech takim pozostanie i będę wierzyć, że one tez działają :)



13.00 Sałatka powiedzmy Grecka. Widać co jest, ale dla porządku:
- sałata
- pomidor
- ogórek zielony
- oliwki
- sos włoski
- papryka słodka bardziej do dekoracji talerza niż do smaku
Tym razem herbatka zielona




A dalej to był wyścig z czasem. Prosto z pracy wstąpiłam do Tesco, po składniki na dalsze jedzonka (notabene jak takie jedzenie jest drogie... uhhh). Jako, że do domu wparowałam przed 17 a na 18.30 joga czyli prawie na styk w przewidzianym czasie (przypomina, przed joga nie powinno się jeść 2 godziny), więc nie było czasu na przyrządzanie posiłków. Do tego koniecznie już po tych wcześniejszych wyziębiających rzeczach chciało mi się ciepłego. Jedyne co mi przyszło do głowy i było dostępne w domu:
17.00 Jajecznica aż z trzech jajek ale malutkich, bo zakupiłam klasy "0". Drogo ale wczoraj się naoglądałam programu o tym co trzeba jeść i taki był skutek.
Pomidor
Kromka chleba "królewskiego" tzn zdrowego w skrócie razowy z płatkami owsianymi i jakimiś tam innymi wynalazkami.

Potem znów było wszystko na tępo. Prysznic, suszenie głowy i inne. Przy okazji było tak jak rozmawiałyśmy Haneczko. Normalnie "nie mam czasu" by zrobić jedną rzecz ale jak jest presja i faktycznie tych rzeczy trzeba zmieścić więcej to się człowiek mobilizuje i umie.

18.30 wreszcie spokój, brak pośpiechu wręcz błogość (czyli zajęcia jogowe)

Jeszcze jedna rzecz mi przyszła do głowy. Chyba na dobre energia mi wraca, bo już 3 dzień po pracy nie spałam ;)


2 komentarze:

  1. Haneczko ulżyło mi jak się "zameldowałaś" :)
    Ależ piękne jedzonko dziś miałaś i to wszystko w pracy hohoho. A ja myślałam, że "bawię się jedzeniem w pracy" ;)
    Bardzo się cieszę, że dobra energia wraca i trzymam kciuki za kolejne dni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha a co to za "zielona herbata" ?
    Bo ma zajebisty kolor :)
    Jak swoją parzę to nie ma takiego koloru :)

    OdpowiedzUsuń