Z tego wszystkiego zapomniałam, że wczoraj miał być dzień ważenia się. Nadrobiłam to dziś i niestety waga pokazała: 124 kg. Pół kilo więcej niż tydzień temu. Gdyby nie te imieniny, może było by inaczej. Może...
Żadnego może. Tak jest i już. Nie przejmuję się, nie zamierzam ani bardziej ani miej zmieniać jedzenia. Robię swoje.
Żarełko dnia:
7.00 nie było moich płatków to zjadłam tym razem Fitelle - musli chrupkie kokosowa tradycyjnie z ciepłym mlekiem, ale to nie było to, za słodkie.
10.00 1/2 twarogu wiejskiego, 25 g dżemu
13.00 jw. + kromka chleba
14.00 gorący kubek
A dalej to nie wiadomo bo do mamy się wybieram i to znów początek weekendu i na pewno ciężko będzie.
Do tej pory (bardzo skrupulatnie licząc) dało to 922 kcal. Jeszcze 550 można zjeść, ale czy w ciemno to ja utrafię nie wiedząc co u mamy będzie do jedzenia. Pewnie nie. No ale znów nie ważne.
Miłego weekednu i udanej imprezy Haneczko. I życz ode mnie mamusi dużo zdrówka.
Dziękuję Haneczko :*
OdpowiedzUsuńDasz radę w weekend, wierzę w to.
U mnie też będzie ciężko i zapewne w poniedziałek byłoby więcej ale ważyć się będę dopiero w środę ;P
Wypoczywaj i ładuj akumulatorki u mamusi :)
I również ją pozdrów :)